1 lutego mija 11 lat od wywalczenia przez polskich piłkarzy ręcznych brązowego medalu mistrzostw świata w Chorwacji. Ponad dwutygodniowe zmagania, w trakcie których rozegrali 10 meczów, biało-czerwoni zwieńczyli doskonałym występem przeciw mistrzom Europy Duńczykom. A bohaterami zostali ci, którzy we wcześniejszych meczach zawodzili.
Chorwackie mistrzostwa to nie był turniej Karola Bieleckiego. Dwa lata wcześniej, podczas zwieńczonego srebrem mundialu w Niemczech, "Kola" był główną strzelbą kadry i jej najważniejszą postacią. Ale w Chorwacji nie szło mu od początku. Ani w pierwszej, ani w drugiej rundzie nie rozegrał takich zawodów, którymi w pojedynkę rozstrzygałby losy gry. Aż przyszedł mecz o brąz.
– Miałem poczucie, że ten turniej nie idzie tak, jakbym chciał. Potrzebowałem zmiany. Musiałem odciąć się od tego, co było wcześniej i wyjść w końcu odmieniony. Tak, jakbym zaczynał coś nowego – wspomina.
Najpierw szukał wsparcia w rozmowach, ale gdy te nie przyniosły rezultatu, próbował motywować się muzyką. To wciąż jednak nie było to, czego szukał. Aż postanowił... zgolić włosy.
Za maszynkę chwycił będący z nim w pokoju Mariusz Jurasik, który później, w geście solidarności, ogolił też swoją głowę. Po latach krążyły plotki, że była to konsekwencja przegranego zakładu, ale nie jest to prawdą. – Po prostu stwierdziłem: "Józek, siadam, a ty golisz mnie na zero. Może jutro będzie lepiej, zobaczymy" – wyjaśnia Bielecki.
– Karol był bardzo sfrustrowany. Nie szło mu i w końcu stwierdził: "nie no, trzeba coś zmienić!". Gdy zszedł na śniadanie, zamurowało mnie – opowiada Marcin Lijewski.
– Dla mnie z kolei to był sygnał, jasny sygnał: "trenerze, jestem w 100 procentach gotowy". Nie przeprowadziliśmy żadnej rozmowy. Po prostu go zobaczyłem i wiedziałem, że ten chłopak rozegra doskonały mecz – dodaje Bogdan Wenta.
I tak było. Wyglądający jak dwumetrowy buddyjski mnich Bielecki rzucił 10 goli na 14 prób. Osiem z nich padło po rzutach zza linii dziewięciu metrów. Broniący duńskiej bramki Kasper Hvidt i Niklas Landin momentami nie widzieli ciskanej przez niego piłki. Po prostu odwracali się i wyciągali ją z siatki.
– Siłą reprezentacji byli ludzie, którzy ją tworzyli, a naszą największą siłą był Karol. To był gość, którego nie miał nikt inny. Jeśli był szczęśliwy, jeśli tylko był w formie – mogliśmy pokonać każdego. Coś nie szło po prawej stronie czy środkiem, to Karol mówił: "daj piłkę i wracaj do obrony". I zdobywał bramkę – podkreśla Lijewski.
– Karol był tą osobą, która nie bała się odpowiedzialności. On jako jedyny potrafił rzucać z takich sytuacji, z których żaden inny zawodnik nie byłby w stanie. To był jego olbrzymi atut – dodaje Sławomir Szmal.
– Na Karola zawsze można było liczyć. A wtedy wszedł i od początku rzucał jak szalony. W każdą próbę wsadzał całą swoją frustrację – dopowiada Michał Jurecki.
W meczu z Duńczykami Bielecki był "tym" Bieleckim z mistrzostw w Niemczech, aczkolwiek trener Wenta denerwuje się na takie porównania. – Ludzie mówili wtedy: "to właśnie jest "ten" Karol!". Nie! Przecież to zawsze był "ten" Karol! Niestety, ale szybko zapominamy o momentach, w których wielokrotnie nam pomógł. Pamiętam, że ścierałem się wtedy z dziennikarzami na jego temat. Przecież ten facet tyle razy wyciągał nas z pożaru... – mówi.
Te słowa, wypowiedziane w grudniu 2018, pokrywają się z tym, co Wenta mówił dekadę temu, tuż po meczu: – Ile historii, mówienia i krytyki musiał ten chłopak wysłuchać... Proszę: obciął sobie włosy. Niech sobie goli tę "pałę" na łyso nawet i codziennie jak tylko będzie tak grał. Ale ile go to kosztowało, ile musiał otrzymać wsparcia... Dzisiaj z ławki krzyczałem, chłopaki też krzyczeli: "Kola! Nie ważne co, dajesz! Walisz ich tam!".
Bielecki ostrzeliwał duńską bramkę, a piłki dogrywał mu Bartłomiej Jaszka. Obok "Koli" był to drugi najczęściej krytykowany w trakcie mistrzostw polski zawodnik. I drugi bohater meczu o medal.
W kadrze pojawił się rok wcześniej. Pojechał na mistrzostwa Europy do Norwegii, ale tam dzielił minuty z bardziej doświadczonymi Damianem Wleklakiem i Grzegorzem Tkaczykiem. Zagrał w ledwie trzech meczach. Później nie załapał się do składu na igrzyska w Pekinie, ale gdy tuż po nich karierę reprezentacyjną zawiesił Tkaczyk, Jaszka zajął jego miejsce w drużynie. Wejść w takie buty nie było łatwo.
W Chorwacji, tak jak Bieleckiemu, nie szło mu od startu. Jeszcze w pierwszej fazie Wenta zastąpił go w składzie wracającym do zdrowia po kontuzji Arturem Siódmiakiem, ale gdy wkrótce urazu doznał Daniel Żółtak, a choroba rozłożyła Mariusza Jurkiewicza, "Jacha" wrócił do składu.
Rozkręcał się powoli. Sprawy nie ułatwiał... jego charakter. – Bartek był takim zawodnikiem, że jak się zamknął w sobie, to trzeba go było notorycznie odblokowywać – wspomina drugi trener kadry Daniel Waszkiewicz. – Był nieco introwertyczny, zamknięty. To był wtedy zupełnie inny człowiek niż teraz. Dopiero poznawał kadrę, a turniej był dla niego egzaminem dojrzałości – stwierdza obecny w Chorwacji podczas mistrzostw dziennikarz TVP Sport Grzegorz Chodkowski.
Gdy przyszedł mecz o brąz, Jaszka miał świadomość, że musi udowodnić, iż jest w stanie prowadzić grę zespołu. Tym bardziej, że mocno poobijany po poprzednich meczach był Wleklak.
– Bardzo chciałem dobrze wypaść w tym spotkaniu. Miałem poczucie, że muszę pokazać, że potrafię grać w piłkę – wspomina. – Plan był taki, by wyjść na boisko i dać z siebie 100 procent. No i chyba się udało – dodaje.
Udało się, a Jaszka dał z siebie nawet więcej: na początku drugiej połowy doznał bowiem kontuzji lewej dłoni. Okazało się, że... złamał kości w nadgarstku. Choć ból był ogromny, a napuchnięta dłoń ograniczała jego ruchy, po minucie wrócił na boisko i grał tak przez ponad kwadrans.
– Ból był bardzo duży, ale... Przecież to był mecz o medal, o trzecie miejsce! Towarzyszyła temu taka adrenalina, że zapominałem o urazie – opowiada.
Kontuzji doznał, gdy w heroiczny sposób wybił piłkę biegnącemu do kontrataku rywalowi. Od razu wiedział, że "coś" stało się z dłonią.
– Niekomfortowo upadłem, a ręka podwinęła mi się pod ciało. Gdy doktor Nowak bandażował mi nadgarstek, nie mogłem nim ruszyć, nie mówiąc o złapaniu czy trzymaniu piłki. Ale wie pan... Mówi się, że piłkarze ręczni to twardzi goście. Musiałem więc dokończyć mecz! – dodaje.
Po meczu Bogdan Wenta opowiadał, że tuż po urazie Jaszka powiedział do niego: "trenerze, tu już nie ma nic dalej. Zaciskam zęby i gram". – Niech państwo zwrócą uwagę jakich my mamy zawodników! – podkreślał Wenta przed kamerami Telewizji Polskiej. Marcin Lijewski dodał: – To, co zrobił Bartek, to mistrzostwo świata.
Jaszka nie zszedł z boiska nawet w momencie, gdy wiedzący o jego urazie rywale próbowali trafić go w kontuzjowaną dłoń. – Pamiętam, że robiłem zwód, a duński obrońca, Joergensen, chciał wymusić faul w ataku. Przytrzymał mnie za koszulkę, a ja upadłem właśnie na tę dłoń – wspomina.
– To była dla nas duża rzecz. Jako pierwsi w historii polskiego sportu zdobyliśmy medale na dwóch mistrzostwach świata z rzędu. Potwierdziliśmy, że to, iż należymy do światowej czołówki, to nie przypadek – stwierdza Jurasik, a Siódmiak dodaje: – Byliśmy wtedy bardzo mocni...
Tej mocy nie wystarczyło już na kolejne medale za kadencji Wenty, choć okazje ku nim były.
Historii wysłuchali Damian Pechman i Maciej Wojs. Spisał Maciej Wojs.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.